Rheingau #1: początek podróży i wizyta w Schloss Vollrads

Od kilku miesięcy chodził za nami pomysł wybrania się na kilka dni do któregoś z regionów winiarskich. Apetyty zaostrzyła na pewno wyprawa do Toskanii, gdzie odwiedziliśmy kilka winnic i próbowaliśmy wielu wspaniałych i kultowych win. Tym razem chcieliśmy pojechać samochodem, aby móc ze sobą przywieźć kilka butelek więcej. Początkowo myśleliśmy o Hesji Nadreńskiej, ale w końcu  po rozmowach ze znawcami niemieckich win padło do Rheingau i trzeba przyznać, że był to zdecydowanie bardzo dobry wybór. Jeszcze przed podróżą Łukasz z MineWine ruszył swoje kontakty i z pomocą swojego znajomego z Frankfurtu przygotował dla nas listę 10 winnic, które warto odwiedzić. Wyposażeni w taką wiedzę wsiedliśmy w czwórkę w samochód i w piątek o 5 rano ruszyliśmy w stronę Frankfurtu, gdzie czekały na nas pokoje w hotelu.
Podróż po autostradach zleciała szybko i po 8 godzinach jazdy (łącznie z odpoczynkami), czyli o godzinie 13-tej, byliśmy już w hotelu i szukaliśmy miejsca, gdzie można zjeść obiad. Szybkie jedzenie, prysznic i ruszamy do winnic. Co było na początku naszej listy odwiedzin? Schloss Vollrads, czyli najstarszy producent z Rheingau, który szczyci się tradycją produkcji wina od 1211 roku. Nie da się ukryć, że winnica i zamek, do którego pojechaliśmy robią wrażenie. Pięknie odrestaurowane stare mury, oranżeria, restauracja oraz staw pełen ryb są niezwykle urokliwe. Patrząc na to wszystko powtarzaliśmy: wow. Niestety, po wejściu do winoteki nasz zachwyt się skończył. 
Okazało się, że na miejscu nie ma możliwości zwiedzania winnicy, a i z degustacją wina nie jest tak łatwo, bo aby spróbować wina trzeba wydać co najmniej 5 euro na kieliszek. Nie da się ukryć, że jadąc 8 godzin i  przemierzając setki kilometrów oraz mając na celu zakup co najmniej kilku butelek, liczyliśmy, że będziemy mogli spróbować chociaż kilku win (co było oczywistością w innych winnicach). Cóż, jakoś przyjęliśmy to do wiadomości i zaopatrzyliśmy się w kilka win na kieliszki, aby spróbować, czy te sławne wina ze Schloss Vollrads są naprawdę tak dobre. Chciałoby się napisać, że podobnie jak obsługa w winotece wina nie były warte uwagi, ale prawdę trzeba oddać: wina były wspaniałe! Chociaż należy również powiedzieć, że, akurat gdy próbowaliśmy tych win, trawił nas 30 stopniowy upał, więc możliwe, że każde świeże, mocno kwasowe wino byłoby przez nas tak odebrane. Ze sobą zebrałem wytrawne Spatlese i dopiero gdy otworzę tę butelkę na spokojnie w domu będzie można coś więcej i bardziej obiektywnie powiedzieć o winach z tej winnicy.
Nie chcieliśmy tracić dnia, więc po wizycie w Schloss Vollrads pojechaliśmy kilka kilometrów do  winnicy Johannishof. Niestety na miejscu byliśmy kilka minut po 18-tej i właściciel oznajmił, że już nas nie przyjmie. Zmęczeni całym dniem pojechaliśmy coś zjeść, ale po drodze trafiliśmy do sklepu z winem, gdzie mogliśmy spróbować win od Trenza (gdzie zresztą później trafiliśmy) oraz porozmawiać z przyjaznym sprzedawcą, który podzielił się z nami radami, które winnice warto odwiedzić; okazało się, że większość z nich mamy już zaplanowane na sobotę.
I tak oto skończył się intensywny, ale również bardzo ciekawy pierwszy dzień naszej wyprawy do Rheingau.
A oto jak na bieżąco wizytę komentowali Zakorkowani:

You Might Also Like