Mieszkając w Polsce z zazdrością mogliśmy czytać i słuchać o tym, że wino świetnie pasuje do świeżych małż, ostryg czy krewetek, a tak naprawdę sprawdzić to mogliśmy jedynie wyjeżdżając na wakacje do Grecji, Hiszpanii lub Portugalii. Jak możecie się domyślić w Nowej Zelandii jest zupełnie inaczej. Jakieś 5 minut od domu mamy ogromny targ rybny, na którym można kupić najróżniejsze ryby i skorupiaki, które trafiają tam z samego rana. Nie mogło zatem być inaczej i musieliśmy spróbować przygotować własnoręcznie mule.
Korzystaliśmy z przepisu na mule z chorizo i białą fasolą. Samo przygotowanie potrawy było ciekawe, bo mule trzeba było umyć, a one dość zabawnie się zamykały. Później trzeba było wrzucić je do garnka i czekać aż się pootwierają. Trzeba przyznać, że samo danie wyszło przepysznie – biała fasola, dość kremowa, idealnie pasowała do pełnego smaku muli, a chorizo dodawało charakterystycznego smaku.
A jakie wino do tego podaliśmy? I tutaj był problem, bo nie przemyślałem sprawy do końca i w lodówce mieliśmy tylko Pinot Gris z winnicy Ransom z regionu Matakana (jakieś pół godziny jazdy samochodem na północ od Auckland). Wino dość lekkie, pachnące i smakujące brzoskwiniami, dojrzałymi gruszkami i kwiatami. Kwasowość umiarkowana i przyzwoicie długi finisz. No i jak takie dość delikatne wino miało pasować do muli przyrządzonych z ostrym chorizo? Całe szczęście chorizo pod wpływem gotowania mocno złagodniało i okazało się, że wino dobrze się skomponowało z potrawą, szczególnie w połączeniu z samymi mulami i fasolą stanowiło dobre połączenie.
Na targu rybnym jeszcze sporo do spróbowania przed nami (m.in ryby, które wstępują wyłącznie na półkuli południowej), więc możecie się spodziewać jeszcze nie jednego morskiego parowania 🙂
Na zdrowie!