Inne definicje blogera, czyli odpowiadam Blurpppowi

Drogi Irku,

widać, że różnimy się znacząco jeśli chodzi o to po co i jak blogujemy. Dla mnie blogowanie to możliwość podzielenia się emocjami, przygodami i wiedzą. Pisanie postów to czas kiedy mogę oderwać się od codziennego pisania kodu oprogramowania i spróbować swych sił w pisaniu czegoś w bardziej ludzkim języku. Jeśli ktoś chce czytać moje teksty, jeśli uważa je za interesujące i wartościowe, to bardzo mnie to cieszy. Oczywiście, gdybym miał setki tysięcy czytelników, to moje ego urosłoby zapewne do niewiarygodnych rozmiarów, ale nie to jest moim celem. Wystarczy, że od czasu do czasu usłyszę dobre słowo na temat mojego blogowania lub zobaczę ciekawy komentarz.

Mamy również inne stanowisko w sprawie wsparcia sprzedaży przez blogerów. Oczywiście miło jest otrzymywać butelki do degustacji od importerów, pozwala to zawsze lepiej zapoznać się z ofertą, często spróbować win, których normalnie się nie kupuje. Ale czy powinien być to cel blogowania? Czy bloger z definicji musi pomóc coś sprzedawać? Rozumiem, że w taki sposób mogą podchodzić działy marketingu – dla nich bloger to kolejne źródło dotarcia do potencjalnego klienta. Dla mnie bloger, to osoba która chce się podzielić swoimi odczuciami i swoją historią. Piszesz, że „jeżeli myślimy o poważnym blogowaniu to potrzebujemy wsparcia nie tylko od czytelników ale tez od sprzedawców.” Ja nie mam poczucia, że potrzebuję czegokolwiek od sprzedawców. Co więcej, czym więcej bierzemy od sprzedawców, tym trudniej pozostać niezależnym.

Tak, tak, tak – jestem za pracą nad warsztatem. Dla mnie, osoby która skończyła uczelnię techniczną, nie jest łatwym napisanie tekstu z polotem, który porwie czytelnika od pierwszego słowa. Z chęcią bym nad tym pracował, ale jak? Są jakieś warsztaty, które mogłyby mi pomóc? Z chęcią posłuchałbym rad bardziej utalentowanych koleżanek i kolegów na temat moich tekstów. Niestety, rzadko takie rady i analiza się pojawiają.

Jeszcze jedna uwaga, co do wspólnych akcji. Jak wiesz, jestem jak najbardziej za! Jak widać, Winne Wtorki dotrwały do #100 odcinka, raz więcej blogów uczestniczy, raz mniej, ale na liście dyskusyjnej blogerzy się udzielają. Akcja Mikołajkowa odbyła się już 3 razy i myślę, że mamy szansę jeszcze nieraz ją powtórzyć. Jeśli są pomysły na nowe sposoby współpracy blogowej, to trzeba je jasno i wyraźnie ogłosić, spróbować zaktywizować blogerów i zrobić coś wspólnie. Ja z chęcią przyłączę się do nowych inicjatyw 🙂

Na koniec, jak widać nasze definicje blogera winnego odbiegają od siebie. I w sumie to bardzo się z tego cieszę. Dzięki temu w naszej blogosferze może być różnorodnie, mogą powstawać różne teksty, z różnym nastawieniem i różnym podejściem. I niech tak zostanie 🙂

You Might Also Like