Powrót do przyszłości: rocznik 2015 w kieliszku

Kto by chciał czekać do listopada na Beaujolais nouveau, aby się napić (zwykle kiepskiego) wina z obecnego rocznika skoro można już w lipcu wyjść do marketu i kupić najświeższego Sauvignona? Cóż, taki przywilej życia na Antypodach.

Już od kilku tygodni pojawiały się na facebooku zdjęcia z winnic chwalących się, że butelkują rocznik 2015. Pierwsze wino (Pinot Gris) w sklepie dostrzegłem w zeszłym tygodniu, a w ostatni piątek w końcu kupiłem i spróbowałem jak smakuje rocznik 2015 z regionu Marlborough. Zbiory w tym roku kończyły się okolicach Wielkanocy. Chairman Clive Jones, winemaker z Nautilus Estate, tak mówił o najnowszym roczniku w Marlborough:

We picked all our sauvignon blanc in a record 14 days and had our second earliest finish. Yields were certainly way down on last year and generally closer to our targets than caps. For us sauvignon blanc yielded between 10 and 13.4 tonnes per hectare.

Across all varieties we are delighted with the fruit concentration and flavour spectrum. We have fragrant pinot gris, bright tropical sauvignon, svelte pinot noir and chardonnay that is untouched in barrel, just doing its own thing.

Do mojego kieliszka trafiło Villa Maria Private Bin Marlborough Sauvignon Blanc. I faktycznie w nosie sporo było intensywnych, tropikalnych i soczystych owoców. Przeważała marakuja, ananas, dojrzałe brzoskwinie i feijoa. Nie brakowało też świeżości, trawiastości i garści agrestu. Gorzej było w ustach, bo wino po krótkiej chwili intensywnych owoców sprawiało wrażenie wodnistego. Zresztą już kolor wina był podejrzany, bo w zasadzie go brakowało, a wino łatwo można było pomylić z wodą.

No nic, pierwsze spotkanie z rocznikiem 2015 nie wypadło najlepiej. Ale będziemy szukać dalej i informować Was o stanie najnowszego rocznika.

Na zdrowie!

You Might Also Like