Tak jak wszędzie, tak też w Nowej Zelandii znajdziemy ukryte skarby. Także te winne. Wszyscy znają wspaniale Sauvigniony z Marlborough, Pinoty z Central Otago oraz bordoskie kupaże i Syrah z Hakwe’s Bay (chociaż niektórym Hawke’s Bay może się bardziej kojarzyć z Sauvignionem z Biedronki ;-)). O ile poznawanie oczywistych wspaniałości jest przyjemne, to odkrywanie niespodzianek, o których prawie nikt nie słyszał, jest dużo bardziej ekscytujące.
Właśnie w tym duchu na początku września wyjechaliśmy do znajdujących się niedaleko Auckland winnic. Auckland, największe miasto Nowej Zelandii, nie pojawia się za często na winnych mapach świata, a to przecież w okolicach tego miasta zaczęła się historia produkcji wina w Nowej Zelandii. Na przełomie XIX i XX wieku do Auckland emigrowali Chorwaci, którzy przywieźli ze sobą wiedzę i pasję do wina.
Region Auckland to około 350 hektarów winnic, które dają łącznie niecałe 0.5% całej produkcji Nowej Zelandii. Nie znajdziemy tutaj wielkich molochów produkujących wino, a raczej małe butikowe i rodzinne winnice. Tutejszy klimat można określić jako morski, gleby wulkaniczne (w okolicach Auckland znajduje się około 50 wulkanów) i gliniaste. Uprawia się tutaj w zasadzie wszystkie najważniejsze szczepy: Chardonnay, Syrah, Marlot, oba Cabernety, Pinot Gris, Malbeca, Sauvignon Blanc, ale też Petit Verdot i Carmenere.
Mimo małego aerału upraw region Auckland można podzielić na 3 główne części:
- Zachód (Oratia Valley) – to tutaj znajdziemy korzenie produkcji wina w Nowej Zelandii. Żyzne gleby i wilgotny klimat stanowią wyzwanie, jednak producenci nauczyli się już jak w tak trudnych warunkach produkować świetne wina.
- Północ – region Matakana, z pięknymi wzgórzami i ciepłym morskim klimatem.
- Wyspa Waiheke – więcej o Waiheke możecie przeczytać we wcześniejszych postach.
Powyżej znajdziecie nasz plan zwiedzania winnic na dwa weekendowe dni.
Naszą podróż zaczęliśmy od winnicy Artisan, położonej około pół godziny jazdy samochodem od naszego mieszkania. Oprócz winorośli i owiec na miejscu znajdziemy też restaurację, a w każdą sobotę od rana odbywa się tam również tzw farmers market, na który przyjeżdżają lokalni rolnicy i przetwórcy oferujący swoje produkty.
Na miejscu czekała na nas Maria, przemiła właścicielka winnicy, która z wielkim zapałem opowiadała nam historię winnicy. Wszystko zaczęło się w okolicach pierwszej wojny światowej. Zaraz po wojnie jej ojciec przybył z Chorwacji na wyspę północną Nowej Zelandii. I to właśnie tutaj Maria poznawała swojego męża (którego ojciec przebył podobną podróż). Ich życie to sporo krętych ścieżek, przez chwilę mieszkali nawet w Belgii, ale w końcu osiedlili się w miasteczku Oratia, gdzie założyli winnicę, później restaurację, aż w końcu zorganizowali też farmers market. W tej chwili większość ich win to produkcja organiczna, a na ścianach ich restauracji z dumą wiszą dyplomy, wyróżnienia i nagrody przyznane ich winom.
Mieliśmy okazję degustować cały przekrój win produkowanych przez winnicę Artisan, od delikatnych bieli, przez ciekawe czerwienie, aż po słodkie wina dotknięte szlachetną pleśnią.
Sauvignon Blanc – nie tak agresywne, jak niektóre nowozelandzkie sauvignony. Sporo zapachów marakui, brzoskwiń i cytrusów. Kwasowość średnia+, ciała nie za wiele, owocowy finisz, więc jest to idealnie wino na ciepłe wiosenne i letnie popołudnia.
Pinot Gris – słodkie owoce, gruszki, nektarynki i mirabelki. Zdecydowanie mniej intensywne niż Sauvignon, ale za to bardziej eleganckie.
Viognier – oprócz brzoskwiń, jabłek i gruszek, znajdziemy tutaj sporo aromatów kwiatów, a nawet zapachy wosku od świecy. W ustach oleiste, lekko pieprzne, z długim finiszem.
Chardonnay – dużo tutaj dojrzałych owoców, bananów, brzoskwiń i zielonych melonów. Na szczęście są też cytrusy, które dodają świeżości temu winu.
Pinot Noir w wersji z chłodnego klimatu, to zapachy kwaśnych wiśni, mokrego lasu i grzybobrania.
Matriarch to typowy dla północnego Rodanu kupaż Syrah z Viognierem. Dzięki takiemu połączeniu dostajemy wino z aromatami ciemnych owoców, cynamonu, kwiatów i białego pieprzu. W ustach średnie ciało, średnia kwasowość i średnie+ taniny.
100% Syrah to aptekarskie klimaty, do tego czarna porzeczka, maliny, śliwki i mokre drewno. Tutaj również bliżej nam do eleganckich win z północnej części Doliny Rodanu, niż do ich bardziej muskularnych wersji z południa.
Flora – to wino ze szczepu będącego krzyżówką Semillon z Gewurztraminerem, wchodzące w słodkie rejestry. Znajdziemy tutaj zapachy i smaki pomarańczowych landrynek, imbiru, dojrzałych żółtych jabłek, gruszek w syropie i miodu. To bogactwo słodkich smaków dobrze balansuje dość wysoka kwasowość. Świetne wino dla osób lubiących wina z dodatkiem słodyczy.
Na koniec próbowaliśmy Chardonnay dotknięte szlachetną pleśnią. Tutaj również znajdziemy bogactwo słodkich aromatów: miód, kandyzowane owoce, pomarańcze, brzoskwinie w syropie. Średnia+ kwasowość nadaje odświeżający charakter, a długi finisz sprawia, że wino nie pozwala szybko o sobie zapomnieć.
Wizyta w winnicy Artisan sprawiła nam mnóstwo przyjemności, zaczynając od francuskich naleśników na markecie, przez rozmowę z Marią, a kończąc na ich świetnych winach i uśmiechniętej owcy pośród krzewów winorośli 🙂
Winnica Artisan była naszym pierwszym przystankiem, już wkrótce relacje z odwiedzin innych producentów z okolic Auckland.
P.S. Maria wspominała, że z chęcią eksportowałaby wina do Polski, więc jeśli jakich importer jest zainteresowany taką współpracą, to z chęcią skontaktuję go z Marią 🙂