Wina wzmacniane kojarzą nam się głównie z porą jesienno-zimową, bo to właśnie wtedy najczęściej potrzebujemy alkoholowego rozgrzania i okrycia się słodką winną kołdrą. A że u mnie akurat kończy się zima, to bardzo ucieszyłem się na dzisiejszy (a w zasadzie wczorajszy) temat Winnego Wtorku, czyli wina wzmacniane właśnie.
Ja sięgnąłem do moich obecnych sąsiadów i do kieliszka nalałem Grant Burge 10 years old Tawny. Grant Burge to legenda doliny Barossy, która wina wzmacniane robi od wielu lat, więc liczyłem na dobre wino. I zupełnie się nie zawiodłem. Ten kupaż grenache, mataro i shiraza dał wino przepełnione świeżymi śliwkami w czekoladzie, rodzynkami, lukrecją, orzechami i goździkami. Do tego dobra kwasowość i świetnie zintegrowany alkohol dopełniły całości. Świetna alternatywa do Porto!
Inni wtorkowicze pili: Blurppp pił skazaną na zagłądę Marsalę, podobnie zresztą zrobił Winiacz. W inną stronę poszły Winne Przygody, oni sięgnęli po sherry.